Rzeczpospolita, 16.03.2006, Numer 64/2006, raf
W wiosce Mohmandan na północy Afganistanu ma zostać otwarta szkoła. Szkoła z prawdziwego zdarzenia – z klasami i korytarzami, gdzie będzie można spędzać przerwy.
Wcześniej dzieci zimą uczyły się w prywatnych domach, a latem przenosiły na klepisko. Za reżimu talibów nie uczyły się wcale, bo było to zabronione.
Placówka – która zostanie otwarta w sobotę – powstała z inicjatywy polskiego Stowarzyszenia Szkoły dla Pokoju. Powstała w rekordowym tempie i rekordowo tanim kosztem. – Budowa ruszyła w lipcu i zakończyła się w listopadzie – mówi “Rz” Beata Błaszczyk, jedna z założycielek Stowarzyszenia. – Pieniądze uzyskaliśmy w zorganizowanym przez polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych konkursie “Pomoc 2005”. Praktycznie cała suma, 250 tys. złotych, poszła na budowę i wyposażenie szkoły.
Z placówki korzysta na razie około trzystu dziewcząt z Mohmandan i okolic, ale Stowarzyszenie planuje rozszerzyć jej działalność. – Przy odpowiednim rozplanowaniu zajęć szkoła będzie mogła pomieścić kilka tysięcy uczniów – mówi Błaszczyk. Będzie to możliwe dzięki wprowadzeniu systemu zmianowego. Uczyć się w niej będą mogli także dorośli – na zajęciach wieczorowych. Mają one objąć kursy pisania i czytania, robótek ręcznych, języka angielskiego i obsługi komputera. Latem natomiast mają ruszyć warsztaty metodyczne dla afgańskich nauczycieli akademickich.
Stowarzyszenie Szkoły dla Pokoju działa od czterech lat jako wolontariat. Od początku zajmuje się głównie wspomaganiem edukacji w Afganistanie. Zaczęło od niewielkiej dostawy książek na potrzeby Uniwersytetu w Kabulu, potem pomoc nabrała rozmachu. Do Afganistanu zaczął trafiać z Polski również sprzęt komputerowy. W transporcie najczęściej pomagają polskie oddziały wojskowe, które stacjonują w bazie Bagram pod Kabulem.
– Ta szkoła to swoisty symbol, bo o jej wybudowanie poprosiła starszyzna wioski – opowiada Beata Błaszczyk. A Mohmandan to Afganistan w pigułce. Mieszkają tu Pasztunowie, Hazarowie, Uzbecy i Tadżycy. Według pani Błaszczyk wszyscy jednogłośnie opowiedzieli się za tym, żeby w wiosce wybudować szkołę. – Dzięki temu mamy gwarancje, że szkoła przetrwa wiele lat – mówi nasza rozmówczyni.