Rzeczpospolita, 1.08.2010
Co setny Japończyk będzie stulatkiem – takie są
prognozy na połowę tego wieku
Szesnastowieczny kompleks świątyń Nishi Hongan-ji w Kioto. U
wejścia do jednej ze świątyń rzędy składanych wózków. Przydadzą się,
gdy za chwilę wejdzie wycieczka seniorów. Wielu uczestników zbliża się
do setki.
– To nie nowość. Japończycy już od dawna szykowali
się na tę sytuację demograficzną. Zwłaszcza organizacje pozarządowe –
mówi japonistka, profesor Estera Żeromska.
W kapsule
Pranie
równiutko na sznurkach. Równiutkie rzędy wysłużonych rowerów. Żadnych
śmieci. Niebieskie namioty z folii, niektóre spięte spinaczami od
bielizny. Starszy mężczyzna czyta gazetę. Koszula wciąż biała. Taka,
jakie noszą tutaj do pracy. Ten człowiek stracił pracę około
dziesięciu lat temu.
Tokijskie Ueno. Miasteczko bezdomnych na
terenie popularnego parku, tuż obok różowej karuzeli dla dzieci,
kiosków z lodami i pizzą. Wygląda prawie jak futon, tradycyjne
japońskie posłanie. Tyle że jest na rogu ruchliwego skrzyżowania w
centrum Kioto. Starannie przycięty kawałek tektury. Na jednym końcu
równo zwinięty koc, na drugim niewielki dobytek. Starsza kobieta
układa się do snu. Rano miejsce jest puste.
Oficjalne dane mówią
o 30 tysiącach bezdomnych. Ale nawet ci, którzy je przytaczają, od
razu zastrzegają, że są to dane zaniżone. Około miliona w niespełna
13-milionowym Tokio? Trudno oszacować, ile osób spędza noce w
niezliczonych całodobowych kafejkach internetowych i saunach. Łatwiej o
dane z hoteli-kapsuł, takich jak Capsule Hotel Shinjuku 510.
Powstawały
przed laty, w czasach świetności gospodarki japońskiej, z myślą o
zapracowanych, którzy nie zdążyli na ostatnie metro. Kabina nieco
większa od trumny, mały telewizor ze słuchawkami, szafka, w której
trzeba zamknąć swoje rzeczy. Wszędzie dym z papierosów i kamery, ale w
cenie też czysta pościel i sauna. Dwa lata temu hotel wprowadził
specjalne stawki dla mieszkających dłużej niż miesiąc. A co
najważniejsze – od niedawna także prawo podawania adresu hotelu jako
własnego. Rząd japoński wydał takie zezwolenie w odpowiedzi na liczne
prośby ludzi faktycznie bezdomnych. To ważne dla ubiegających się o
pracę. A to większość spośród stałych rezydentów hotelu.
Bezrobocie
osiągnęło rekordowy poziom 5,7 proc. W kraju, w którym jednym z
największych autorytetów pozostaje Akio Morita, założyciel Sony,
głoszący, że nawet podczas recesji nie należy zwalniać pracowników.
Pracownicy nie są niczemu winni, dlaczego mieliby cierpieć? To
odpowiedzialność zarządu firmy, która w takiej sytuacji powinna
zrezygnować z zysku i zatrzymać pracowników.
Kogo stać na dzieci
Spokojne
miasteczko bezdomnych w Ueno w niczym nie przypomina Nishinari w
Osace, znanego z zamieszek. W 2008 roku kamienie znów poszły w ruch,
interweniowała policja. W 1990 roku zamieszki trwały pięć dni.
Rekordowe
bezrobocie, gdy jednocześnie 100 pracujących utrzymuje 30 emerytów.
Bank Światowy przewiduje, że do 2015 roku ubędzie 2,8 miliona
Japończyków. Dalej będzie gorzej. Wskaźnik urodzin wynosi poniżej 1,3 –
to jest zaledwie 62 procent tego, co jest wymagane do zachowania
liczby ludności. Według prognoz w ciągu najbliższych 40 lat liczba
ludności spadnie ze 128 milionów do 100. – Rząd musi stworzyć warunki,
w których kobiety poczują się wystarczająco bezpiecznie, aby mieć
dzieci – mówi Sayuri Daimon, wiceszefowa działu zagranicznego „The
Japan Times”. – A żeby dziecko znalazło miejsce w żłobku czy
przedszkolu, musimy na piśmie wykazać, jak bardzo jesteśmy biedne i
nieszczęśliwe.
Nowe trendy demograficzne są poważnym wyzwaniem dla
rządu i delikatnym tematem. Tym trudniej zrozumieć, dlaczego na parę
dni przed ostatnimi wyborami były premier Taro Aso zaapelował do
młodych ludzi, aby nie zakładali rodziny, jeśli ich na to nie stać. Bo
jak można szanować kogoś bez stałej płacy? Tyle że to właśnie rząd
Taro Aso optował za wzrostem liczby umów czasowych w miejsce stałego
zatrudnienia. Były premier obraził również emerytów, którym zarzucił,
że tylko jedzą, piją i nie wysilają się. Na nic się zdały
wyjaśnienia, że znaczyło to jedynie, iż nie dbają należycie o zdrowie.
Bo dbają i mają się dobrze.
Niegrzeczni panowie w dojrzałym wieku
Średnia
długość życia to 86 lat dla kobiet i 79 dla mężczyzn. Mają czas i
pieniądze. Statystyczny 70-latek ma na swoim koncie 24 miliony jenów
(ponad 270 tysięcy dolarów), czyli ponad trzy razy więcej niż
30-latek. W rękach seniorów jest 70 – 80 procent środków finansowych. O
ten segment rynku walczą banki, organizując kluby dla swoich
najlepszych klientów, z depozytami powyżej 10 milionów jenów (powyżej
115 tysięcy dolarów). Organizują seminaria o gospodarce światowej i
nocne oglądanie stad świetlików. Letni rytuał, o który coraz trudniej,
więc tym cenniejszy.
Z myślą o zamożnych i energicznych emerytach
powstał w 2001 roku miesięcznik „Leon”, dla choiwaru oyaji – trochę
niegrzecznych panów w dojrzałym wieku.
Pismo doradzi, co zabrać
na randkę ze śniadaniem i jakie luksusowe zegarki wybrać. Jedyne
pismo, którego nakład stale wzrasta pomimo recesji. Wersja chińska
ukazała się w marcu 2009. Niewykluczone, że następna będzie Korea.
Firmy kosmetyczne również dostrzegły swoją szansę. Kolejne linie
produktów dla kobiet 50+, 60+ przynoszą coraz większe zyski.
Społeczeństwa się starzeją.
– Ale to właśnie Japonia jest żywym laboratorium – mówi Hiroyuki Murata, konsultant w tym segmencie rynku.
Prosta dieta
Taketomi,
wysepka 2 x 9 km w archipelagu Okinawy. 300 mieszkańców, zdecydowana
większość powyżej 70 lat. Zdrowa, prosta dieta w połączeniu z aktywnym
trybem życia sprzyjają zachowaniu formy. Próbuję się umówić na
spotkanie z jedną ze starszych pań wciąż mówiących w miejscowym
dialekcie. Zaprasza na Avamori, miejscowy trunek, po 21. Wtedy
znajdzie czas.
Według prognoz ONZ w Japonii będzie w 2050 roku milion stulatków. Co setny Japończyk.
Beata Błaszczyk