Rzeczpospolita, 1.05.2011
Nakarmić buddyjskich mnichów i złożyć
ofiary. Tak można obchodzić urodziny komunistycznego przywódcy
Sobotnie wybory do laotańskiego parlamentu, Zgromadzenia Narodowego, raczej nie
przyniosą rewolucyjnych zmian. Rządzi jedyna Laotańska Partia
Ludowo-Rewolucyjna, a deputowani mają „studiować, rozumieć i wdrażać zalecenia
i politykę partii” – jak mówi konstytucja.
Nie zakłócać spokoju
mnichom
Komunistyczne władze najpierw próbowały walczyć z buddyzmem. Chyba nie tylko
siła wiary, ale przede wszystkim względy czysto praktyczne wzięły jednak górę.
Codziennie o szóstej rano z każdej świątyni wyrusza pomarańczowy sznureczek
bosych mnichów z pustymi miskami. Mnichów obdarowują wszyscy, także
komunistyczni oficjele.
Do swoich klasztorów przynoszą ryż, banany, słodycze; tym, co zostanie, mnisi
dzielą się z potrzebującymi. Nikt więc nie głoduje, bo klasztor jest zawsze
blisko. W trzystutysięcznym Wientian klasztorów jest ponad pięćset.W Luang
Prabang, duchowej stolicy kraju, wpisanej na listę Światowego Dziedzictwa
UNESCO, bary zamykane są o jedenastej, żeby nie zakłócać mnichom spokoju, i
pozwolić mieszkańcom zdążyć na szóstą rano przygotować dla nich jedzenie.
Jeden turysta na
trzech mieszkańców
Drugi powód pogodzenia się komunistycznych władz z buddyzmem jest równie
praktyczny: prawie połowa wpływów budżetu pochodzi z turystyki. Turystów
przyciąga nie tylko różnorodność warunków naturalnych, ale także malownicze
świątynie Luang Prabang oraz wielu innych miejscowości.
Sześcioipółmilionowy Laos odwiedziły w zeszłym roku ponad dwa miliony turystów.
Liczba ta systematycznie wzrasta.
Tam, gdzie docierają turyści, tempo zmian jest ogromne. Wydany ponad rok temu
wiarygodny przewodnik mówi, że w Wientian jest pięć bankomatów. Już pierwszego
dnia widzę, że ich wszystkich nie policzę. Banki, punkty informacji
turystycznej, małe biura turystyczne, bary powstają tuż obok siebie.
W tych dziedzinach też najbardziej chce kształcić się młodzież. Księgowość,
informatyka, język angielski. To da szansę na pracę w zagranicznym banku. To
wszystko przyda się też, gdy chcemy otworzyć własny pensjonat. O
niskooprocentowany kredyt nie jest trudno, gdy zadeklarujemy, że przeznaczamy
pieniądze na działalność rolniczą. Jeśli będziemy spłacać regularnie, nikt nie
sprawdzi, jak je wydaliśmy.
Ziemia dla Chińczyka
Wiele innych obszarów także jest poza kontrolą. Korupcja jest wszechobecna.
W rankingu Transparency International – obejmującym sto siedemdziesiąt osiem
krajów – Laos zajmuje sto pięćdziesiątą czwartą pozycję. Wzrost PKB w 2009 roku
wynosił 7 procent. Teraz oczekuje się ośmiu procent.
Kraj rzeczywiście rozwija się, ale dystrybucja dóbr pozostawia wiele do
życzenia, jak potwierdza znawca kraju i regionu profesor Martin Stuart-Fox. I
pomimo widocznego rozwoju kraj ma niewielkie szanse na wydostanie się przed 2020
rokiem z grupy dwudziestu najbiedniejszych krajów świata (gdzie roczny dochód
na głowę mieszkańca nie przekracza tysiąca dolarów).
Ziemia poza miastami należy do państwa, a nie do ludzi tam mieszkających i
uprawiających swoje pola. Władze mogą w każdej chwili usunąć każdego, kto
się sprzeciwia, jeśli jest lukratywny sposób wykorzystania ziemi. Tak dzieje
się wzdłuż granicy z Chinami, gdzie ogromne połacie ziemi oddawane i
dzierżawione są Chińczykom, którzy zasiedlają te rejony, wypierając rdzennych
mieszkańców.
Potężny sąsiad domaga się ziemi i wieloletnich koncesji w zamian za inwestycje.
Niebawem stolicę kraju ma połączyć z Chinami linia szybkiej kolei o długości
421km.
Wewnątrz partii komunistycznej – system monopartyjny obowiązuje od 1975 roku –
ścierają się wpływy zwolenników ściślejszej współpracy z Chinami lub z
Wietnamem. Walka tych dwóch opcji była też prawdopodobnie przyczyną nagłej
dymisji premiera Bouasone Buophavanha pod koniec grudnia, chociaż oficjalnym
powodem były względy rodzinne.
Dom nad przepaścią
Rodziny wpływowych oficjeli prowadzą wystawne życie, podczas gdy sposób
życia na wsiach pod wieloma względami nie zmienił się wcale od wieków.
W kraju, gdzie tylko 4,1 procent ziemi wykorzystanej jest pod uprawy, cztery
piąte ludności pracuje w rolnictwie. Drewniane chaty, niektóre na palach,
wzdłuż drogi w górzystych regionach kraju. Drzwi wychodzące wprost na drogę.
Reszta domostwa wisi nad przepaścią. Wszędzie umorusane dzieci, wychudzone kury
i przykurzone psy.
Jedyna nowość to telewizor, wokół którego wieczorem zasiada cała rodzina.
Elektryczność i elektronika docierają też do małych, położonych w lasach
klasztorów. Maleńkie chatynki na palach, może cztery metry kwadratowe. W każdej
wiatrak, telewizor i mnich z komórką. Bycie mnichem, choćby tylko przez
miesiąc, uważane jest za prawie niezbędny element w życiorysie przed
osiągnięciem dojrzałości.
Wszyscy moi rozmówcy – w większości właściciele małych firm, ale i dziennikarz
odpowiedzialny za propagandę – zgodnie twierdzą, że Laos najbardziej potrzebuje
wykształconych ludzi dla dalszego zrównoważonego rozwoju.
Młodzi ludzie nie chcą jednak być lekarzami, bo studia są długie, a zarobki
niewielkie. Nie ma też nadmiaru nauczycieli i coraz poważnej traktuje się
wprowadzenie e-learningu na szerszą skalę.
Nadzieja w króliku
Kraj, w którym do niedawna elektryczność była w wielu miejscach niedostępna,
zamierza stać się wiodącym eksporterem energii. Otwarta w grudniu elektrownia
wodna Nam Theun 2 na rzece Mekong ma przynieść 2 miliardy dolarów w ciągu 25
lat. Inwestycja, sfinansowana w znacznej mierze przez Azjatycki i Światowy Bank
Rozwoju, kosztowała 1,2 miliarda dolarów, 16 wiosek znalazło się pod wodą,
ponad sześć tysięcy osób musiało opuścić swoje domy.
Przedstawiciele obu banków podkreślają, że dochody – rocznie kilkadziesiąt
milionów dolarów – mają być przeznaczone na zrównoważony rozwój, walkę z
ubóstwem i ochronę środowiska.
Dla startu giełdy papierów wartościowych starannie wybrano datę: 11.1.11.,
która ma przynieść sukces przedsięwzięciu. W dniu otwarcia na parkiecie
zadebiutowały tylko dwie państwowe firmy, ale władze wierzą, że ten kolejny
krok w stronę wolnego rynku pozwoli na pozyskanie znacznych sum w niedalekiej
przyszłości. I wierzą, że to przyniesie rozpoczęty dwa tygodnie temu Rok Królika:
pokój i pomyślność.
Beata Błaszczyk