single

Powrót do « Wydarzenia

Czerwiec 2020

28 czerwca

Salwa ma w pewnym sensie szczęście – tysiące innych zagłodzonych dzieci tego nie mają. Historia Salwy trafiła do mediów, więc pieniądze się znajdą. Miała szczęście, bo natrafił na nią i jej rodzinę Eissa Alrajihi pracujący dla Reuters. On i Ahmad Algohbary, z którym my jesteśmy w kontakcie, nagłośnili historię. Nasze przesłane w poniedziałek pieniądze pójdą w całości na koszyki żywności dla rodzin przesiedleńców na obrzeżach Sany. My pomożemy wyprowadzić z głodu inne dziecko.

24 czerwca

Na korki szampana za wcześnie. Ahmad zebrał pieniądze na leczenie Salwy. Na leczenie z głodu.. Dwudziesty pierwszy wiek i człowieka trzeba leczyć z głodu. Takich dzieci w Jemenie są tysiące. Dobra wiadomość jest taka: cały nasz przelew pójdzie na żywność dla wewnętrznych uchodźców na obrzeżach Sany. To mniej widowiskowe i tu zdobyć pieniądze trudniej. Popatrzcie na film i na realia – tu znajomość arabskiego nie jest potrzebna. Patrzcie uważnie od samego początku – na dom i wszystkie inne realia. Działamy.🙏

23 czerwca

Zdjęcie zrobione kilka godzin temu – dzisiaj. Tak wygląda głód. Tak wygląda pięcioletnia Salwa. Koronawirus nie wyeliminował głodu w Jemenie. Koronawirus zabija – tak jak głód. Bardzo prosimy o udostępnianie tej wiadomości. My przekierujemy część naszego przelewu (miał być na koszyki żywności w Sanie) na leczenie Salwy.

22 czerwca

To nie jest fake ani photoshop – tak wygląda głód dzisiaj – my dzisiaj przekazaliśmy 1500 EUR dla rodzin wewnętrznych uchodźców – teraz próbujemy namówić @Al_rodaini1 i @AhmadAlgohbary, żeby zadziałali razem – tu nie ma czasu do stracenia…
https://twitter.com/SzkolydlaPokoju/status/1275077230817755143?s=03
 

 

22 czerwca

Przekazaliśmy naszym partnerom z Mona Relief Yemen 1500 EUR na zakup koszyków żywności. Teraz to już 6933 PLN. Wszystkim Darczyńcom bardzo serdecznie dziękujemy. Opłata za przelew zagraniczny (105 PLN) nie obciążyła, jak zawsze, rachunku Stowarzyszenia. Zdjęcie, które widzicie, pochodzi z Sany z przełomu 2007 i 2008 roku. Było biednie, czasem nawet bardzo biednie. To środek Starej Sany (tak, tak, synowie Noego własnymi rękami – mieszkańcy wierzą, że tak właśnie ich miasto zostało zbudowane), a wodę trzeba dowozić właśnie tak, jak na zdjęciu.

19 czerwca

Wasze/nasze materiały papiernicze, przybory szkolne, angielskie podręczniki i jeden laptop już w sierocińcu dla dziewczynek w Tibnin w Libanie. Wszystkim zaangażowanym w tę wysyłkę serdecznie dziękujemy. 🙏

 

18 czerwca

Popatrzcie na te zdjęcia z Sany – ludzie nawet nie reagują, gdy bomby spadają tak blisko. To było dwa dni temu. Było trochę przerwy – mogłoby wydawać się, że ludzie w Sanie już odwykli od bombardowań ich miasta. Tego w mediach raczej nie znajdziemy – wojna w Jemenie jeszcze bardziej zapomniana. Dziś tysiąc dziewięćset dwunasty dzień tej wojny.
https://twitter.com/FuadRajeh/status/1272840599515914240
 

15 czerwca

Wasze/nasze dary już w Libanie. Serdecznie dziękujemy wszystkim zaangażowanym w tę wysyłkę. Dziękujemy The Big Fellow Bartek Zięciowski za przyłbice. Dziękujemy Lucynie. Dziękujemy Szkole nr 192 na warszawskiej Ochocie za zbiórkę przyborów szkolnych i urocze plusze. Dziękujemy Panu Sebastianowi za laptop. Dziękujemy Międzynarodowej Szkole Kostiumografii i Projektowania Ubioru za materiały papiernicze. Dziękujemy Pani Doktor Magdzie za pomoc w pakowaniu. Dziękujemy Pani Edycie i Panu Emilowi za transport do Poznania. Dziękujemy Redemptoris Missio za wspólną akcję. Dziękujemy Kasi z Dowództwa. Wszystkich mocno pozdrawiamy i czekamy na dobre wiadomości z Libanu.

13 czerwca

Obóz Markazi w Dżibuti – pewnie niektórzy z Was już czytali krótszą wersję tekstu. Teraz pełna wersja z Przeglądu – tam tekst ukazał się. Ludzie nadal ciężko przerażeni, ale brama obozu już otwarta. Można wyjść do miasta. Ale to spacer w pełnym słońcu ponad pięć kilometrów. Zero cienia. Teraz pełnia lata. Temperatury do pięćdziesięciu stopni.
 

13 czerwca

Zdjęcie może niekoniecznie na konkurs fotograficzny – to wspomniana w tekście dziura w płocie, przez którą można wyjść i pójść nad morze. To tędy też wchodzą hieny i pawiany w poszukiwaniu resztek jedzenia – po prawej stronie widać śmietnik. Morze wydaje się w zasięgu ręki, ale to spacer w pełnym słońcu. Ramzi mówi, że to dwadzieścia minut i chodzi tam codziennie. Dla Lozy to już duża wyprawa, pół godziny, ale czasem też wychodzi razem z siostrami i maleńkim synkiem.

4 czerwca

Toast za wolność – czwartego czerwca – niezmiennie 

2 czerwca

Kolejne pudła pełne medycznych przyłbic już w Poznaniu, za moment Wrocław, a potem od razu Liban.
Za przyłbice bardzo dziękujemy firmie The Big Fellow Bartek Zięciowski.
Pozdrawiamy & działamy 🙂
 

Nasi Partnerzy