Salwa ma w pewnym sensie szczęście – tysiące innych zagłodzonych dzieci tego nie mają. Historia Salwy trafiła do mediów, więc pieniądze się znajdą. Miała szczęście, bo natrafił na nią i jej rodzinę Eissa Alrajihi pracujący dla Reuters. On i Ahmad Algohbary, z którym my jesteśmy w kontakcie, nagłośnili historię. Nasze przesłane w poniedziałek pieniądze pójdą w całości na koszyki żywności dla rodzin przesiedleńców na obrzeżach Sany. My pomożemy wyprowadzić z głodu inne dziecko.
Zdjęcie zrobione kilka godzin temu – dzisiaj. Tak wygląda głód. Tak wygląda pięcioletnia Salwa. Koronawirus nie wyeliminował głodu w Jemenie. Koronawirus zabija – tak jak głód. Bardzo prosimy o udostępnianie tej wiadomości. My przekierujemy część naszego przelewu (miał być na koszyki żywności w Sanie) na leczenie Salwy.
Przekazaliśmy naszym partnerom z Mona Relief Yemen 1500 EUR na zakup koszyków żywności. Teraz to już 6933 PLN. Wszystkim Darczyńcom bardzo serdecznie dziękujemy. Opłata za przelew zagraniczny (105 PLN) nie obciążyła, jak zawsze, rachunku Stowarzyszenia. Zdjęcie, które widzicie, pochodzi z Sany z przełomu 2007 i 2008 roku. Było biednie, czasem nawet bardzo biednie. To środek Starej Sany (tak, tak, synowie Noego własnymi rękami – mieszkańcy wierzą, że tak właśnie ich miasto zostało zbudowane), a wodę trzeba dowozić właśnie tak, jak na zdjęciu.
Wasze/nasze materiały papiernicze, przybory szkolne, angielskie podręczniki i jeden laptop już w sierocińcu dla dziewczynek w Tibnin w Libanie. Wszystkim zaangażowanym w tę wysyłkę serdecznie dziękujemy.
Wasze/nasze dary już w Libanie. Serdecznie dziękujemy wszystkim zaangażowanym w tę wysyłkę. Dziękujemy The Big Fellow Bartek Zięciowski za przyłbice. Dziękujemy Lucynie. Dziękujemy Szkole nr 192 na warszawskiej Ochocie za zbiórkę przyborów szkolnych i urocze plusze. Dziękujemy Panu Sebastianowi za laptop. Dziękujemy Międzynarodowej Szkole Kostiumografii i Projektowania Ubioru za materiały papiernicze. Dziękujemy Pani Doktor Magdzie za pomoc w pakowaniu. Dziękujemy Pani Edycie i Panu Emilowi za transport do Poznania. Dziękujemy Redemptoris Missio za wspólną akcję. Dziękujemy Kasi z Dowództwa. Wszystkich mocno pozdrawiamy i czekamy na dobre wiadomości z Libanu.
Zdjęcie może niekoniecznie na konkurs fotograficzny – to wspomniana w tekście dziura w płocie, przez którą można wyjść i pójść nad morze. To tędy też wchodzą hieny i pawiany w poszukiwaniu resztek jedzenia – po prawej stronie widać śmietnik. Morze wydaje się w zasięgu ręki, ale to spacer w pełnym słońcu. Ramzi mówi, że to dwadzieścia minut i chodzi tam codziennie. Dla Lozy to już duża wyprawa, pół godziny, ale czasem też wychodzi razem z siostrami i maleńkim synkiem.
Toast za wolność – czwartego czerwca – niezmiennie