Dzisiaj i zawsze życzymy wszystkim Afgankom trwałego pokoju i pełni
praw. Każda, nawet najdłuższa noc, kiedy się skończy. Także i ta teraz,
trwająca od nieco ponad roku. To nie kobiety zgotowały to piekło.
Tej radości i tej nadziei życzymy wszystkim Afgankom. Tej radości i nadziei, którą widzicie na zdjęciach. Uśmiechnięte uczennice na tle zniszczonej szkoły. Nauczycielka, która ma tylko krzesło, swoją torebkę i tablicę. To w tej szkole – wówczas bez okien i bez wielu ścian powstało nasze zdjęcie profilowe. Kabul 2002. Talibowie wydawali się złym snem. Kobiety wróciły do urzędów, szkół, na wyższe uczelnie. Niektóre chciały poznać swoją przyszłość – to widzicie na zdjęciach kobiet w burkach czekających na swoje wróżby. Dziś mija rok od symbolicznie nazywanego upadku Kabulu, czyli opanowania przez nich całego kraju. Bez Doliny Pandższiru – tak jak poprzednio. Przez chwilę wyobraźcie sobie życie bez możliwości nauki i pracy. Czasem bez możliwości wyjścia z domu. Bycia nastolatką wydawaną za mąż za śmierdzącego niepiśmiennego sześćdziesięciolatka, który już pochował kilka żon. Przecież zawsze można wziąć kolejną. Pomyślcie o odwadze tych kobiet, które wychodzą na ulice – tak jak w sobotę trzynastego sierpnia. Talibowie zaczynają strzelać w powietrze. Ale to nie jest gaz czy gumowe kule. Gdzie są bracia, mężowie, ojcowie tych kobiet? Czym mniejsza demonstracja, tym większa odwaga. Afganki mają siłę, której talibowie nie pokonają. Ale szkoda zmarnowanego czasu.
Pozdrawiamy Was wszystkich mocno. Dziękujemy najwierniejszym wspierającym. Wiemy, że niektórzy z Was nas tu aktywnie obserwują. Do innych próbujemy docierać pocztą tradycyjną (bez obciążania budżetu Stowarzyszenia). Bez Waszego wsparcia nic nie byłoby możliwe.
Dziś przekazaliśmy naszym jemeńskim partnerom z Mona Relief 1800 EUR (8815,68 PLN). Sami zdecydują, czy to będą koszyki, czy wsparcie dla malutkich uczennic. Ciężki wybór – jak zawsze. Wokół mnóstwo ludzi naprawdę głodnych lub zagłodzonych.
Widzicie też zdjęcie z Ukrainy. Gdyby nikt nie wystrzelił ani nie zrzucił bomby, te wszystkie opatrunki nie byłyby potrzebne. Opatrunki są tam, bo ktoś wystrzeli lub zrzuci bombę – lub jedno i drugie. Tak wygląda wojna. Gdyby człowiek, który ją wywołał, nagle zmienił zdanie, opatrunki tamujące krwawienie nie byłyby potrzebne. I oby nigdy nikomu nie były potrzebne. Ale niestety będą potrzebne. Dziękujemy Związkowi Banków Polskich oraz Hellenic Bank Association – wydaliśmy wszystko na opatrunki. Bez żadnych kosztów pobocznych, dodatkowych. Bardzo czekamy na dalsze wsparcie dla Ukrainy.
Dwa laptopy (sprawdzone przez Michała ‘Klikacza’, jak mówi o sobie) trafiły już do dwóch rodzin – jednej afgańskiej, jednej ukraińskiej. Chłopiec z Ukrainy ma dziś urodziny. Laptop wczoraj wieczorem odebrała mama ze Szkoły Jogi Foksal.
Wszystkich mocno pozdrawiamy i dziękujemy za każdą formę wsparcia,